STING


Cały ten czas
BACK

Popatrzyłem sobię wczoraj na rzekę
Ujrzałem miasto spowite mgłą i starą wieżę kościelną
W której bawią się mewy
Zobaczyłem także smutne wiejskie konie idące do domu
W sodowym świetle
Dwuch księży na promie
Pażdziernikowe gęsi w zimową noc

Przez cały ten czas rzeka nieustannie płynęła do morza
Dwaj księża przyszli wczoraj do naszego domu
jeden młody, drugi stary, aby zaoferować modlitwę za umierających
Odprawić ostatnią posługę
Jeden by się uczyć, drugi by nauczać
Którędy wieją zimne wiatry
Krzątacąc się i trzepocąc swoją duchowną czernią
Jak mordercy kruków

Przez cały ten czas rzeka nieustannie płynęła do morza
Gdybym miał wybierać to pochowałbym staruszka na rzece

Błogosławieni są ubodzy, gdyż to właśnie oni mają odzidziczyć ziemię
Lepiej byc biednym niż bogaczem w uchu igielnym
Gdy wypowiedziano te słowa mogę przysiąc iż usłyszałem
śmiech staruszka
"Na cóż ma przydać się zużyty świat i czy w ogóle warto go mieć."

A przez cały ten czas rzeka płynęła jak cicha łza
A przez cały ten czas rzeka płynęła
Ojcze, jeśli Jezus istnieje to jak to się stało że nigdy tu nie mieszkał

Nauczyciele powiedzieli nam że Rzymianie wybudowali to miejsce
Wznieśli mur i wieżę, igranicę cesarstwa - miasto Garrison
Żyli i umarli, modlili się do swoich bogów
Ale kamienni bogowie nawet nie wydali dźwieku
A potem ich cesarstwo rozsypało się
To co jedynie pozostało to kamienie, które odkryli robotnicy

A przez cały ten czas rzeka płynęła
w swietle północnego słońca
Gdybym miał jakiś wybór to wziąłbym łódź na rzekę

W zgrupowaniach ludzie dostają obłędu
Lecz polepsza im się w pojedynkę



Szaleję Za Tobą
BACK

Rzut kamieniem od Jerusalem
Przemierzałem samotną milę w świetle księżyca
Miliony gwiazd rozświetlały mi noc
Moje serce zagubione na odległej planecie
Krążącej wokół kwietniowego księżyca
Wirującego po sklepieniu smutku
Bez Ciebie przepadłem
Bez Ciebie przepadłem
Moje całe królestwo starte na pył
Pochłonięte przez morze
Szaleję za tobą
Szaleję za tobą

W ciemnych i wyludnionych dolinach
Słyszałem antyczną pieśń smutku
Przy każdym kroku myśl o tobie
Każdy krok tylko ty
Każda gwiazda, drobina piasku
Resztki oceanu suszy
Powiedzcie, Jak długo jeszcze? Jak długo?
Mówią że miasto leży na pustyni
Próżność antycznego władcy
Lecz to miasto obrucone w gruzy
Gdzie wycie wiatru i sępi śpiew
Oto dzieło człowieka
Wynik jego ambicji
Moje życie uczyniłabyś więzieniem
Gdybyś została czyjąś żoną
Każde więzienie obrócone w pył
Moi wrogowie na wolności
Szaleję za tobą
Szaleję za tobą

A jeszcze nigdy w moim życiu
Nie byłem tak samotny jak teraz
Roszczę prawa do wszystkiego co widzę
Lecz jest to bez znaczenia
Bo historia nie zna zwycięstw bez miłości

Rzut kamieniem od Jerusalem
Przemierzałem samotną milę w świetle księżyca
Miliony gwiazd rozświetlały mi noc
Moje serce zagubione na odległej planecie
Która krąży wokół kwietniowego księżyca
Wirującego po sklepieniu smutku
Bez Ciebie przepadłem
Bez Ciebie przepadłem
Mimo że nosisz klucze do ruin
Wszystkiego co widzę
Więzienia obrócone w pył
Wrogowie na wolności
Me królestwa starte na pył
Pochłonięte przez morza
Szaleję za tobą
Szaleję za tobą



Rozszalałe Morze
BACK

Dziś wieczorem znowu ujrzałem
Czarny żagiel na blado-żółtym niebie
I tak jak przedtem, za chwilę
Zniknęło tam gdzie szare mewy kierują swój lot.

Jeśli to się powtórzy, zacznę się martwić
Bo jedynie dziwny statek mógłby latać
Mój rozsądek bada wzrokiem horyzont
W świetle ciemniejącego nieba

Tamtej nocy gdy chodziłem we śnie
Zabrnąłem aż do brzegu morza
I płynąłem z księżycem i jego kochanką
Aż straciłem z oczu ląd

Płynąłem aż noc stała się rankiem
Czarny żagiel na czerwieniącym się niebie
Znalazłem się na pokładzie kołyszącego się statku
Tak daleko, gdzie już brak szarych mew

Dookoła mnie była cisza
Jakby szydząca z wątłych ludzkich nadziei
I znak zapytania zawisł na rozpiętych żaglach
Bo wiatr zamarł pomiędzy linami

Może spałem przez godzinę
Może przez cały dzień
Bo obudziłem się w łóżku z białego lnu
A niebo było w kolorze gliny

Na początku jedynie szelest żagli
I łagodny powiew na mojej twarzy
Lecz sznur galopujących białych koni
Rzekł że już wkrótce zaczynamy bieg

Łagodny poszept przeistoczył się w wycie
A szare niebo nabrało gniewnej czerni
Moje oczy pełne obaw badały horyzont
A za moimi plecami zbierało się morze

Czy ujrzałem cień żeglarza
Na mostku przez okno sterówki
Tkwiącego przy kole sterowym
Gdy mrużyłem oczy w deszczu

Bo statek skierował się na wiatr
Naprzeciw obięciom burzy
A pod czapką żeglarza
Ujrzałem twarz mego ojca

Jeśli odmawiasz dzisiejszą modlitwę
Oferuj ją za mnie
Gdy most do nieba jest rozbity
A ty zagubiony na szalejącym morzu
Zagubiony na szalejącym morzu





Gdy spadają aniołowie
BACK

Tak wysoko ponad światem aniołowie
Oglądają nas śpiących tej nocy
A pod spodem most z gwiazd
Śnimy w przekonaniu o bezpieczeństwie
Ale może to sen wyśnił nas
Unoszących się wraz z mewami
Siedzących okrakiem na grzbietach orłów

Kiedy aniołowie spadają
Cienie na ścianie
W nawoływaniach piorunów
Coś prześladuje nas wszystkich
Gdy aniołowie spadają

Zdejmij krzyż twojego ojca
Delikatnie ze ściany
A cień ciągle pozostanie
Zobacz upadki kościołów
W potężnych sklepieniach dźwięku
Wszystko co zawierają
A jednak wszystkie rozdarte dusze
Wszystkich rozdartych ludzi
Szukających swoich zagubionych domów
Wleką się do ruin
Z poziomych równin
Aby szperać pośród grobowców

Kiedy aniołowie spadają
Cienie na ścianie
W nawoływaniach pioruna
Coś przesladuje nas wszystkich

Gdy aniołowie spadają

Oto moje stopy
Oto moje ręce
Oto moje dzieci
A to moje żądania
Sprowadź anioły
Weź ich z moich oczu
Bo nigdy nie chcę widzieć
Milionów słońc o północy
Twoje ręce są puste
Ulice są puste
Nie możesz nami kontrolować
Nie możesz już więcej nami kontrolować



Przynieś Mi Noc
BACK

Popołudnie minęło mnie
Wieczór na niebie rozwija swe żagle
Oczekując na jutrzejszy dzień
Po prostu kolejny dzień
Bóg już pożegnał się z wczorajszym dniem

Przynieś mi noc
Abym nie mógł wytrzymać kolejnej godziny dziennego światła
Przynieś mi noc
Abym nie mógł wytrzymać kolejnej godziny dziennego światła

Przyszłość jest jedynie znakiem zapytania
Który unosi się nad moja głową w ciemnościach
Nic nie widzę, bo jasność
Oślepia mnie
Bóg pożegnał się już z wczorajszym dniem

Przynieś mi noc
Abym nie mógł wytrzymać kolejnej godziny dziennego światła
Przynieś mi noc
Abym nie mógł wytrzymać kolejnej godziny dziennego światła
Przynieś mi noc
Abym nie mógł wytrzymać kolejnej godziny dziennego światła



Doprowadzony do łez
BACK

Jak możesz mówić że nie jesteś za to odpowiedzialny?
Co to ma ze mną wspólnego?
Jaka jest moja reakcja, a jaka powinna być?
W obliczu takiego okrucieństwa

doprowadzony do łez
doprowadzony do łez
doprowadzony do łez

Ukrywam twarz w swoich dłoniach, wstyd ściska mi gardło
Mój byt jest ograniczony do bezsensownego przyjęcia
Wygląda na to że gdy umierają jacyś niewinni
Jedyne co możemy im zaoferować to strona w jakimś magazynie
Za dużo kamer a za mało jedzenia
Bo właśnie dokładnie to zobaczyliśmy

doprowadzeni do łez
doprowadzeni do łez
doprowadzeni do łez

Protestowanie nic nie da, nic nie może się udać
Co stanie się z naszym światem, kto wie co zrobić

doprowadzony do łez
doprowadzony do łez
doprowadzony do łez



Gdybym Kiedyś Utracił Wiarę w Ciebię
BACK

Mogłabyś powiedzieć że utraciłem wiarę w naukę i postęp
Mogłabyś powiedzieć że utraciłem wiarę w kościół święty
Mogłabyś powiedzieć że straciłem orientację
Mogłabyś to wszystko powiedzieć nawet więcej ale
Jeśli kiedykolwiek utracę wiarę w Ciebie
Już nic nie pozostanie do zrobienia

Ktoś by powiedział że jestem zagubionym człowiekiem w zagubionym świecie
Mogłabyś powiedzieć że utraciłem wiarę w ludzi z telewizji
Mogłabyś powiedzieć że utraciłem wiarę w naszych polityków
Oni wszyscy są dla mnie jak prowadzący teleturnieje

Jeśli kiedyś utracę wiarę w ciebie
To nie pozostanie mi już nic do zrobienia

Mógłbym zaginąć w ich kłamstwach bez śladu
Ale za każdym razem gdy zamykam oczy widzę twoją twarz
Nigdy nie widziałem cudów techniki
Które z błogosławieństwa nie przeistoczyły sie w przekleństwo
Nigdy nie widziałem zbrojnego rozstrzygnięcia
Które nie przyniosłoby czegoś gorszego ale
Pozwól mi wypowiedzieć to najpierw

Jeśli kiedykolwiek utracę wiarę w Ciebie
To nie pozostanie mi już nic do zrobienia

Powrót