PEARL JAM


Dano mu latać
BACK

Mógł stać się wrażliwy...
Ale stał się nieczuły
Zły moment, nic nie mogło go ocalić
Samotny w korytarzu, czeka, w zamknięciu
Podniósł się by zejść im z drogi,
Biegł setki mil
Dotarł do oceanu, zapalił i napił się herbaty
Wiatr się wzmógł, powalił go na kolana
Nadeszła fala niczym pięść miażdżąca twarz
Wyrzyciła go... skrzydła wysoko,
Popatrz teraz na niego
Ramiona rozpostarte na morze
Gdy jest wyrzucony ooo jak...ooo...
leeeci...ooo....wysoko....oo.....
Poszybował z powrotem na dół bo chce sie dzielić
Kluczem do zamków
Kajdan które widział wszędzie...
Lecz najpierw został rozebrany,
Potem pchnięty nożem
Przez ludzi bez twarzy, skurwieli
Nadal stoi...
Nadal obdarza miłością, po prostu ją rozdaje
Miłość którą otrzymuje jest miłością którą uratował
Szasami widziany jest dziwny punkt na niebie...
ISTOTA LUDZKA,
KTÓREJ DANO LATAĆ
latać...ooo...wysoko...latać.....ooo....
on leci...ooo...



Jeremiasz
BACK

W domu malował rysunki szczytów gór ze sobą na samym szczycie
Żółte jak cytryna słońce, ręce wyciągnięte w kształt litery V
A na dole umarli leżący w kałużach bordowej, zaschłej krwi
Tata? on nie zwracał uwagi
Oh, Na to że mamusia wszystko miała gdzieś?
Król Jeremiasz Nikczemny...oh, rządził swoim światem

Jeremiasz przemawiał dziś w klasie...
Jeremiasz przemawiał dziś w klasie...

Wyraźnie pamiętam, jak znęcaliśmy się nad tym chłopakiem
Wydawał się bezbronnym, małym skurwielem
Ale wyzwoliliśmy lwa
Chłapnął zębami i wgryzł się w zagłębienie damskich piersi

Jak mógłbym zapomnieć?
I uderzył mnie znienacka w twarz
Ból przeszył moja szczękę, która opadła szeroko
Tak samo, jak tego właśnie dnia, tego dnia w którym się dowiedziałem

Tata nie okazywał mu uczuć
A chłopiec był tym czym mamusia by nie założyła
Król Jeremiasz Nikczemny władał swoim światem

Jeremiasz przemawiał dziś w klasie

Postaraj się o tym zapomnieć...
Spróbuj to wymazać...
Z tablicy.



Rozwijaj się
BACK

Jestem na czele, jestem człowiekiem
Jestem pierwszym ssakiem, który nosi spodnie
Panuję nad swymi żądzami
Mogę zabić, bo wierzę w Boga
To jest rozwój, kochanie

Jestem ludzkimi szczątkami
Jestem akcjami w dniu krachu
Uwolniony jestem ciężarówką
Wyprostuję wszystkie faliste wzgórza
To zachowanie stada
To ewolucja, kochanie

Podziwiaj mnie, podziwiaj mój dom
Podziwiaj moją piosenkę, podziwiaj mój płaszcz
Ta ziemia jest moja, ta ziemia jest wolna !
Zrobię co zechcę, ale nieodpowiedzialnie
To jest ewolucja, kochanie

Jestem złodziejem, jestem kłamcą
Oto mój kościół, gdzie śpiewam w chórze
{Alleluja, alleluja}

Podziwiaj mnie, podziwiaj mój dom
Podziwiaj moją piosenkę, podziwiaj moje ubrania
Bo znamy apetyt conocnej uczty
Ci ignoranci Indianie nic na mnie nie mają
Nic, dlaczego?
Bo to rozwój, kochanie!

Jestem na czele, jestem zaawansowany
Jestem pierwszym ssakiem który ma plany
Czołgałem sie po ziemi, ale teraz stoję wyżej
Rok 2010 patrzcie jak idzie w ogień
To jest ewolucja, kochanie
Rozwijajmy się
No dalej, no dalej, no dalej

Powrót